|
|
Autor |
Wiadomość |
hiob
Administrator
Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Północna Karolina, USA
|
Wysłany: Wto 7:40, 07 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Alex napisał: | ...
I nagle następuje coś nieprzewidzianego, coś burzy nasze dobre samopoczucie – jakieś spotkanie, rozmowa, zdarzenie, choroba , śmierć bliskiej osoby– coś, co narusza nasze poczucie bezpieczeństwa, nasz spokój. I wtedy pojawia się pytanie: dlaczego? Jaki to ma sens?
I to jest ten moment kiedy przeważnie po raz kolejny musimy zweryfikować naszą postawę wobec życia... |
Na mojej stronie jest [link widoczny dla zalogowanych] Świadectwo autentyczne, wiem to z całą pewnością. Poznałem go osobiście, będąc w Polsce odwiedziłem go, mimo, że mieszkał niemal na drugim końcu Polski. Ale był to tak niesamowity facet, że musiałem go odwiedzić i poznać.
W jego życiu właśnie nastąpiło coś nieprzewidzianego, coś, co zupełnie odmieniło jego rzeczywistość. Uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Wcześniej zapewne w ogóle nie zastanawiał się nad sensem życia. Od tego wypadku nie tylko zaczął o tym myśleć wiele, ale zaczął też żyć z sensem. Mimo, że był przykuty do łóżka.
Piszę o Darku w czasie przeszłym, bo Darek już nie żyje. Zmarł po wielu latach ciężkiej, bardzo ciężkiej choroby. Ale zmarł jako człowiek szczęśliwy. Mimo, że był jeszcze bardzo młodym człowiekiem. A ja dlatego przypominam go, bo łatwo jest teoretyzować, ale trudniej te teorie stosować w praktyce. Darek jednak przeszedł swój test i udowodnił, że jego rozumienie sensu życia było autentyczne i dało mu szczęście i wewnętrzny spokój.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
_Samuel_
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa/Lesznowola
|
Wysłany: Śro 16:02, 08 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Alex: Prawda, że mój przykład to ilustracja mojej postawy wobec życia, ale przecież właśnie o to było pytanie. "Jak mam zamiar zachować się w momencie śmierci? - Właśnie tak."
Pewnie, że nie przeszedłbym do porządku dziennego nad nagłym zburzeniem mojego domu. Pewnie, że bym się wściekł i starał walczyć o przywrócenie wszystkiego do poprzedniego stanu. Ale też wiem, że po jakimś czasie emocje by opadły i na spokojnie zastanowiłbym się, co dalej. Cierpienie wynika z przywiązania się do pewnych rzeczy lub idei - przywiązania tak mocnego, że niemożliwe staje się zerwanie go, nawet gdy już widać, że sprawa jest przegrana. To druga z czterech buddyjskich prawd o życiu
Dzięki za życzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex
Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Czw 14:51, 09 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Samuel : Witam. Dzięki za odpowiedź. Przyznasz jednak, że to co teraz napisałeś ma trochę inny wydźwięk niż zdanie, do którego się „przyczepiłam”. W takim razie wobec tego wyjaśnienia tamto zdanie wygląda na "wyrwane z kontekstu" Twoich poglądów na życie.
Ze wstydem przyznaję, że moja wiedza na temat buddyzmu nie wykracza poza przeciętną. Cenię w nim np. szacunek do każdego życia. A jak wygląda w buddyzmie sprawa przywiązania - jak to określiłeś, np. do domu, by trzymać się przy tak bliskim nam przykładzie . (Nie chcę wchodzić z Tobą w polemikę, ale chcę się czegoś na ten temat dowiedziećJ )
W kontekście spraw, o których rozmawiamy –ja to przywiązanie nazwałabym raczej umiłowaniem i widzę w tym wartość. A kiedy się kocha to z pewnością jest się narażonym na cierpienie. Ale przecież każdy nosi w sobie pragnienie miłości (pozbawiać się miłości tylko po to, żeby nie cierpieć –hm... nie wchodzi w grę). Ludzie pozbawieni własności i wszystkiego co za tym idzie (etos pracy, szacunku dla cudzej pracy, uczciwość, więzi społeczne, tradycja, kultura) - tracą tożsamość. (Chyba, że pozbywają się własności dobrowolnie, wybierając np. życie zakonne) Wystarczy przypomnieć, co działo się z przymusowo wysiedlanymi z własnej ziemi w czasach komunizmu. Nie ma tu miejsca, by się rozpisywać, ale symbol wozu Drzymały jest chyba wszystkim znany i czytelny.
Wszystko to, oczywiście, pod warunkiem, że własność nie staje się wartością samą w sobie, gdy np. ładujesz kasę w dom, a nie widzisz obok człowieka w potrzebie, albo poświęcasz czas na pucowanie parkietów (teraz to pewnie paneli ) a nie masz go dla własnego dziecka.
Kościół w swym nauczaniu chroni prawo człowieka do własności - Hiob pewnie będzie wiedział jaka encyklika o tym mówi .
A czego naucza buddyzm w tej materii? Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Samuel_
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa/Lesznowola
|
Wysłany: Pią 15:04, 10 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nie wiem na ile mogę się wypowiadać, bo na buddyzmie znam się tyle, co zrozumiałem z buddyjskich sutr, kilku książek autorstwa co bardziej znanych mnichów, oraz kolekcji różnych artykułów. Staram się czytać ze zrozumieniem i trzymać z daleka od new-age'owców którym się wydaje, że buddyzm znają lepiej od dalai lamy, więc mam podstawy sądzić, że podstawy dość dobrze złapałem, ale kto wie
Generalnie buddyzm twierdzi, że rzeczy nie mają wartości same w sobie. Wartość rzeczy to abstrakcja, którą my wymyślamy i trzymamy w naszych głowach. W ogóle buddyzm zwraca uwagę, że zdecydowana większość cech, jakie przypisujemy rzeczom, istnieje tylko w naszych umysłach. Piękno, użyteczność, a nawet takie cechy jak kolor i rozmiar - wynikają z tego, jak postrzegamy świat zewnętrzny.
Więc gdy na codzień mówimy, że - tak dla przykładu - mój dom ma jakąś wartość, to tak naprawdę to nie on ma tę wartość, tylko ludzie którzy go oceniają mają pewne wyobrażenie na temat jego wartości. Dla mnie ta wartość jest inna niż dla mojego banku, bo dom jest budowany tak, by spełniać wymagania moje i mojej żony, podczas gdy dla banku wartość domu to cena materiałów plus cena robocizny, pomnożone przez współczynnik wartości gruntu na którym dom stoi, podzielone przez zużycie materiału związane z wiekiem budynku Natomiast dla jakiegoś innego człowieka mój dom może mieć jeszcze inną wartość, bo np. dom jest mały i drewniany, a ten człowiek ma dużą rodzinę i panicznie boi się pożarów.
A dom zniszczony? Jeśli jest jeszcze coś do ocalenia, to na pewno jest sens walczyć. Ale jeśli wszystko stracone, pozostaje tylko poświęcić trochę czasu na opłakanie straty, a następnie ruszyć do przodu. Ruiny nie mają wartości, chyba że jako element historii - co też czasem bywa ważne - i jako nauczka na przyszłość.
Z buddyzmem zawsze było trochę problemów związanych z tłumaczeniem terminów. "Cierpienie" w buddyzmie łączy się z rozdrapywaniem starych ran, uczuciami zazdrości i gniewu, itp. Natomiast "ból" to coś co przychodzi nagle z zewnątrz - ból fizyczny, bądź wiadomość o jakiejś tragedii. Trwa jakiś czas, a później znika. Pozostaje cierpienie, któremu już sami jesteśmy winni.
Co do miłości - buddyzm promuje miłość spokojną, bez uniesień, nakierowaną na pomoc drugiej osobie. Mickiewicz, Słowacki i umieranie z tęsknoty to raczej nie w tę stronę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiob
Administrator
Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Północna Karolina, USA
|
Wysłany: Nie 3:33, 12 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Alex napisał: | ...
Kościół w swym nauczaniu chroni prawo człowieka do własności - Hiob pewnie będzie wiedział jaka encyklika o tym mówi . |
Oto fragment encykliki Jana Pawła II "Laborem Exercens", która nie tylko mówi jak Kościół naucza o prawie własności, ale także wspomina inne encykliki zajmujące się tym zagadnieniem. To fragment rozdziału 14., podkreślenia moje:
"Jest jasne, że gdy mowa o antynomii pracy i kapitału, wówczas nie chodzi tylko o abstrakcyjne pojęcia czy też „anonimowe siły” działające w produkcji ekonomicznej. Za jednym i drugim pojęciem stoją ludzie, żywi konkretni ludzie, z jednej strony ci, którzy wykonują pracę, nie będąc właścicielami środków produkcji, z drugiej ci, którzy są przedsiębiorcami i posiadaczami tych środków albo są przedstawicielami właścicieli. Tak więc w całokształt tego trudnego historycznego procesu od początku wchodzi sprawa własności. Encyklika Rerum nowarum rozważa kwestię społeczną pod kątem tej właśnie sprawy, przypominając i potwierdzając naukę Kościoła o własności, o prawie własności prywatnej, również gdy chodzi o środki produkcji. To samo czyni encyklika Mater et Magistra.
Powyższa zasada, jak została ona wówczas przypomniana i jak bywa nauczana przez Kościół, różni się radykalnie od programu kolektywizmu głoszonego przez marksizm, a także na przestrzeni dziesięcioleci, jakie minęły od czasów encykliki Leona XIII, wprowadzonego już w życie w różnych krajach świata. Różni się ona równocześnie od programu kapitalizmu stosowanego w praktyce przez liberalizm i zbudowane na nim ustroje polityczne. W tym drugim wypadku różnica polega na sposobie rozumienia samego prawa własności. Tradycja chrześcijańska nigdy nie podtrzymywała tego prawa jako absolutnej i nienaruszalnej zasady. Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia: prawo osobistego posiadania jako podporządkowane prawu powszechnego używania, uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr."
Cytat: | A czego naucza buddyzm w tej materii? |
Może obiecuję na wyrost, ale planuję w ten weekend napisać coś na moją stronę właśnie o buddyzmie. Szczególnie o różnicach między wierzeniami chrześcijan i buddystów. Tym bardziej, że spotkałem już w swoim życiu osoby twierdzące, że są i katolikami i buddystami równocześnie, a tego przecież zupełnie nie da się pogodzić. Oczywiście jest też jeden problem z pisaniem o tej religii (o ile można buddyzm nazwać religią), mianowicie jest tak wiele odmian buddyzmu, że zawsze przedstawiając tę drogę spotka się kogoś, kto stwierdzi, że on wcale nie tak wierzy. Zwłaszcza europejskie odmiany buddyzmu często nie mają wiele wspólnego z tym, w co wierzą tybetańscy mnichowie.
PS. (dodane o 2:30 rano) Prawdę mówiąc już napisałem, można to przeczytać między innymi tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście jak ktoś chciałby podyskutować na temat tego tekstu, to na forum mamy cały dział poświęcony moim felietonom. Chętnie usłyszę opinie innych na ten temat, tym bardziej, że i ja w żadnej mierze nie uważam się za autorytet w tej dziedzinie. Napisałem o buddyzmie wierząc, że dobrze oddaję istotę tej nauki, ale być może nie każdy tak uważa. Zapraszam więc do dyskusji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex
Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 16:24, 12 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Samuel: Dzięki za info. Z tego, co napisałeś o wartości rzeczy - osobiście mogłabym się chyba zgodzić. Jeśli chodzi o cierpienie - to już nie bardzo. Wygląda na to, że cierpienie jest wynikiem nieumiejętności poradzenia sobie z nim, zdystansowania, opanowania emocji -jednym słowem - jeśli cierpię to moja wina. Czyli to, czy cierpię czy nie, zależy tylko ode mnie.
W takim razie cierpienie w buddyzmie jest całkowicie pozbawione celu i sensu - nie "służy" człowiekowi, nie wzbogaca, nie kształtuje jego osobowości. Chyba, że się mylę?
Hiob: przeczytałam świadectwo Darka. To niesamowite jakimi drogami Bóg prowadzi człowieka. Kiedyś, w dyskusji na temat wiary, ktoś zapytał mnie, czy chciałabym, by mój syn poszedł do więzienia. Oczywiście natychmiast odpowiedziałam, że absolutnie nie. No, a gdyby w tym więzieniu odnalazł Boga i od tego zależałoby jego zbawienie?
Muszę powiedzieć, że nie przytaknęłam natychmiast. Tak bardzo chcemy ochronić swoje dzieci przed złem, przed ich własnymi błędami, że czasami tracimy ostrość widzenia.
Podziwiam Rodziców Darka. Tak bardzo czekali na syna - on przyniósł im tyle rozczarowań i cierpienia - a jednak go nie opuścili. A nawrócenie ich syna - tak oczekiwane i upragnione - zostało okupione strasznym cierpieniem ich dziecka i ich własnym. To jest wiara heroiczna.
Przeczytałam też tekst o buddyzmie. Wiele mi wyjaśnił.
Cieszę się, że trafiłam na forum, gdzie można spotkać tak różne poglądy - zmusza to do przemyślenia własnych. Cenne jest też to, że osoby, które wyznają inny system wartości lub dopiero go szukają, chcą dyskutować w tak jednoznacznie światopoglądowo określonym miejscu.
Powoli czytam wątki na tym forum i zauważyłam, że sam zachęcasz do tego, by szczerze wyrażać swoje opinie - to Twoja, Hiobie, wielka zasługa
ale
Hiob napisał: | Ale Buddyści nigdy się nie przejmowali specjalnie logiką, |
i
Cytat: | Bo logika jest największym wrogiem buddyzmu. Nic dziwnego, według nich jest ona tylko iluzją… |
Nie podejrzewam Cię o zamierzony brak szacunku ale..hmmm... to nie pomaga w dyskusji. Szanujmy swoje poglądy. Nie wiemy, jakimi drogami Bóg prowadzi człowieka, sam zauważyłeś, że czasami może być to droga fascynacji buddyzmem. Wierzę, że to Bóg dopuścił istnienie innych religii, a więc zrobił to w jakimś celu. Nie musimy się zgadzać ale się szanujmy
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy Jan Paweł II mówi do Dalaj Lamy:"Wiesz, logika to twój największy wróg".
Jeszcze raz - cieszę się, że trafiłam w tak ciekawe miejsce z tyloma ciekawymi ludźmi - ku mojemu wielkiemu pożytkowi Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiob
Administrator
Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Północna Karolina, USA
|
Wysłany: Nie 19:29, 12 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Alex napisał: |
Hiob: ...
Przeczytałam też tekst o buddyzmie. Wiele mi wyjaśnił.
Cieszę się, że trafiłam na forum, gdzie można spotkać tak różne poglądy - zmusza to do przemyślenia własnych. Cenne jest też to, że osoby, które wyznają inny system wartości lub dopiero go szukają, chcą dyskutować w tak jednoznacznie światopoglądowo określonym miejscu.
Powoli czytam wątki na tym forum i zauważyłam, że sam zachęcasz do tego, by szczerze wyrażać swoje opinie - to Twoja, Hiobie, wielka zasługa
ale
Hiob napisał: | Ale Buddyści nigdy się nie przejmowali specjalnie logiką, |
i
Cytat: | Bo logika jest największym wrogiem buddyzmu. Nic dziwnego, według nich jest ona tylko iluzją… |
Nie podejrzewam Cię o zamierzony brak szacunku ale..hmmm... to nie pomaga w dyskusji. Szanujmy swoje poglądy. Nie wiemy, jakimi drogami Bóg prowadzi człowieka, sam zauważyłeś, że czasami może być to droga fascynacji buddyzmem. Wierzę, że to Bóg dopuścił istnienie innych religii, a więc zrobił to w jakimś celu. Nie musimy się zgadzać ale się szanujmy
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy Jan Paweł II mówi do Dalaj Lamy:"Wiesz, logika to twój największy wróg".
Jeszcze raz - cieszę się, że trafiłam w tak ciekawe miejsce z tyloma ciekawymi ludźmi - ku mojemu wielkiemu pożytkowi Pozdrawiam |
Postanowiłem wydzielić wątek buddyzmu z tego tematu. Odpowiedziałem Ci na moim blogu i na forum, w tym miejscu:
http://www.polonus.fora.pl/buddyzm-i-chrzescijanstwo-t119.html
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Samuel_
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa/Lesznowola
|
Wysłany: Pon 14:54, 27 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Alex napisał: |
W takim razie cierpienie w buddyzmie jest całkowicie pozbawione celu i sensu - nie "służy" człowiekowi, nie wzbogaca, nie kształtuje jego osobowości. Chyba, że się mylę?
|
Zdecydowanie nie. Buddyzm twierdzi, ze cierpienie samo w sobie nie ma zadnej wartosci. Pomoc mozna wiele sposobow, ciezka praca, albo po prostu dobrym slowem, ale cierpiac za miliony - i nie robiac nic wiecej - nikomu nie pomozesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiob
Administrator
Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Północna Karolina, USA
|
Wysłany: Czw 1:36, 01 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Z powodu niemożności likwidacji irytujących reklam, które tu wyskakują od czasu do czasu i na które nie miałem żadnego wpływu, forum zostało przeniesione. Nowy adres to:
[link widoczny dla zalogowanych]
Zapraszam do odwiedzin, rejestracji na nowym forum i do aktywnego udziału w naszych dyskusjach. Dziękuję i pozdrawiam. Hiob.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel &
Programosy
|